Młoda już byłam, grzeczna też już byłam
O smaku soczystego jabłka marzyłam od chwili wyjazdu z Opola. Dlaczego akurat zatrzymałam się dopiero w tej małej miejscowości, już prawie dojeżdżając do miejsca przeznaczenia?
Właśnie w tym małym sklepiku owocowo- warzywnym ?
To szyld widoczny z daleka ,,JABŁKO EWY” przykuł moją uwagę. Właścicielka sklepiku Ewa , kładąc na wadze wybrane dorodne jabłka championy przywitała mnie tymi słowami ,,To już po mnie, ojciec się w grobie przewraca”.
Wkładając ,,resztę’’ do portfela postanowiłam poczekać aż zostaniemy same. Nie mogłam wyjść i jak gdyby nigdy nic ruszyć w dalszą podróż. Udając ,ze nic nie słyszałam. Przełamałam strach i zapytałam wprost. Co się stało? Czy mogę Pani jakoś pomóc ? Czasem rozmowa z obcą osobą czyni cuda, próbowałam zażartować .W odpowiedzi usłyszałam ,,Wie pani , przed chwilą zadzwoniła do mnie Kazia, pracuje w naszym Urzędzie , jest sekretarką burmistrza. Powiedziała, że na wiosnę otwierają u nas duży market owocowo-warzywny. Wszystko tam będzie tanie jak barszcz, przychodzi do nas w końcu wielki świat. Sto metrów od ciebie. Jej słowa jak noże wbijały się w moje serce A przecież ten sklepik to cały mój świat. Jestem sama.
Mąż zginął w wypadku samochodowym siedem lat temu. Kręcą się faceci koło mnie ale ja im nie wierzę. Widzą, że mam sklep i myślą ,że pieniądze też . A ja ? Kobieta w wieku 50 lat.
Młoda już byłam i na pewno za grzeczna….
Już nie patrzę w lustro, bo widzę tylko zmarszczkę na zmarszczce. Wie pani, czasem sąsiadka mi pomaga, ale wszystko na moich rękach.
Myśli zaczęły kłębić się w moje głowie.
Co ta kobieta ma zrobić ? Nie znam jej przecież !
Jaką dać jej radę? Jakie światełko nadziei zapalić w jej sercu ?
Po co ma sięgnąć najpierw ?
Mój wzrok padł na jej spracowane dłonie. Wzbudzały zawsze mój wielki szacunek. Jak zwykle Babcia Ania stanęła mi przed oczami.
Chcąc wybić ją z orbity dołujących myśli zapytałam – czy ma Pani jakieś marzenia ?
Kim chciała Pani zostać w mając dwadzieścia lat ? Znieruchomiała, widać to pytanie bardzo ją zaskoczyło.
W odpowiedzi usłyszałam – pani usiądzie. Zrobię herbatę. Kartka ZAMKNIĘTE powieszona na drzwiach sklepu – odgrodziła nas od świata. Wychowałam się tutaj w Bieszczadach.
Nieżyjący brat taty Adam był przewodnikiem górskim. Miłość do naszych gór to jego zasługa. Znam tutaj każdy kamień. Chciałam pójść w ślady wujka i skończyłam nawet geografię i turystykę. Jestem jedynaczką, ojciec umierając poprosił bym prowadziła dalej nasz sklepik. Co miałam zrobić. Nie mam przecież nikogo oprócz Ciebie ? To były jego ostatnie słowa. I to one budzą mnie każdego dnia. Ten sklepik to cały mój świat.
Młoda już była, grzeczna też już była. Czas na zmiany , pomyślałam. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy. Chyba dlatego że ze mną było tak samo.
Proszę na to popatrzeć inaczej. A może los uśmiechnął się w końcu do Pani. A może decyzja o budowie Super Marketu jest wybawieniem ? Pani wiedza o Bieszczadach jest przecież wyjątkowa. Nie tylko wyuczona z książek. Jestem pewna że skorzystałoby z niej wielu indywidualnych turystów. Sama należę do osób nie lubiących chodzić z tłumem. Jak przyjadę na wiosnę – już zamawiam całodniową wycieczkę w ulubione przez panią miejsca .Patrzyła na mnie jak na ,,kosmitkę. Jednak oczy jej pojaśniały, twarz rozpromieniała. Ewa, trochę skrępowana przytuliła się do mnie i usłyszałam ciche, drżące ,,dziękuję”. Nigdy dotąd o tym nie myślałam.
A pani spadła mi jak z nieba. I to właśnie dzisiaj.
Za miesiąc Nowy Rok i miałam zapłacić dzierżawę za sklep.
Pożegnałyśmy się w serdecznym uścisku.
Wystarczyła krótka rozmowa .
Ktoś powie tylko tyle, inny aż tyle. Wiem co czuła ta kobieta. Dwukrotnie zostałam bez pracy i po czasie okazało się ,że to było dla mnie najlepsze co mogło się wtedy zdarzyć.
Podróż zwana życiem wielokrotnie zostaje wywrócona do góry nogami przez sytuacje od nas niezależne. Jednak czy to powód by się poddać i powtarzać w głowie dołującą mantrę ,,już po mnie „ .
Przecież wszystko w życiu jest po coś.
Jak widać Nowy Rok nie jedno ma imię.
Czekam na jesień i wspólną wyprawę w Bieszczady już z przewodniczką górską Ewą.
W plecaku na pewno nie zabraknie soczystych jabłek 🙂
Wdzięczna za to spotkanie,Danusia